MASKI
Każdy ma maskę na swej
twarzy
Ktoś ma ich wiele, ktoś inny
kilka.
Nie jest łatwo zdecydować,
kiedy należy je zmienić.
Czemu tak trudno jest
zrozumieć,
jaką wartość mają otaczające
nas rzeczy?!
Ach – to nakładanie masek…
Tylko niewielu ludzi odważy się
pozostać bez nich i
w swej nagości spojrzeć na świat
niewinnymi oczami dziecka.
Rozkładam moje maski
patrzę, czy nadają się do noszenia,
czy są w stanie skryć moją
niedoskonałość,
ubóstwo mojej duszy.
Maska skromności -
skrywająca żądzę słodyczy
władzy
władzy, która jak pancerz
chroni przed
strachem i samotnością.
Pewnego razu widziałam dwóch
mężczyzn,
wymieniających się maskami,
które dopiero co nałożyli.
Znam człowieka ze stoma
maskami,
spędza większość czasu na
ciągłym
ich wymienianiu;
z jednej na drugą – inną.
A czas przelatuje obok…
przemija.
Vera Nielsen
REWOLUCJA
Ulicom nadawane są nowe nazwy,
rynki i place otrzymują imiona na
cześć tego, który ostatni na nich
przemawiał i nikt nie pamięta,
co było poprzednio,
albo, która z rewolucji
poprzewracała wszystko do góry
nogami i ulicę Narodu
przemianowano na ulicę Wyzwolenia
a 27 Bulwar, nazwano Aleją
Września.
Październik zostanie zastąpiony rok
później następnym październikiem
Jedna zima inną zimą.
I to właściwie jest bez znaczenia;
tylko będzie więcej i więcej do
zapomnienia, z tego, co zostało
powiedziane.
Miasta olbrzymieją, jeziora znikają
pod wysypiskami śmieci; właściwie
całe nasze otoczenie coraz bardziej
przypomina śmietnisko w takim
stopniu, że tylko uczone głowy mogą
jeszcze dostrzec różnice.
Raj jest przepełniony – pełen
ochoczych żołnierzy, którzy poszli na
śmierć, aby ten raj ochronić.
Ten tutaj strumyk, jest tylko
strumykiem z nazwy, płynie
w cieniu drzew, a szum jego wody
przynosił nam radość i ukojenie.
Jakieś śmiejące się głupki
stoją i sikają w spodnie przed
tym co święte.
Myślą,że rozumieją słowa tej
modlitwy, którą wszyscy inni
wyuczyli się na pamięć od dawna.
Tak więc nikt nie może tak
naprawdę żyć i nikt umrzeć.
I tylko Ci prostoduszni znajdą drogę
do raju.
Vera Nielsen
W JAKIEJŚ KRAINIE
W krainie, gdzie nic jest
wszystkim
a wszystko jest niczym,
kręcą się w kółko dusze
z twarzami bez wyrazu
i rozmawiają ze sobą pustymi
słowami bez znaczenia i treści.
W krainie, gdzie wszystko jest
nowe, lecz nic nie jest świetliste,
snują się mroczne dusze
z pustymi oczami,
przyrzekając sobie nawzajem
bliskość, jednakże z
przerażeniem przyjmują
pocałunek życia, nieobecni w
pełnym oddaleniu i obcości
uścisku.
W krainie, gdzie Ty jesteś
wszystkim, a wszystko jest Tobą,
kręcisz się w kółko, podczas gdy
twój mózg stoi na pustym biegu,
przepełniony myślami,
w których przyrzekasz sobie, że
będziesz.
W krainie, gdzie wszystkie
słowa są stereotypowymi
frazesami – chcę, muszę znaleźć
prawdę;
więc miotam się bezustannie,
próbując znaleźć ideały;
właściwą szatę dla prawdy,
płaszcz dla odpowiedzialności,
ślubny welon dla życia,
lecz pozostaje tylko
wszechogarniająca pustka i
nicość.
W jakiejś krainie.
Vera Nielsen
ŻYCIE NA WSPAK
Pomyśl, gdyby tak można
przeżyć życie na wspak.
Wtedy wszystko zaczęłoby się
od umierania i mielibyśmy to z głowy.
Po czym obudzilibyśmy się
w domu spokojnej starości.
Stopniowo czulibyśmy się coraz
lepiej, aż pewnego dnia
wypisano by nas,
ponieważ bylibyśmy po
prostu silni i zdrowi.
Wspaniale, to teraz możemy
pobrać naszą emeryturę i
cieszyć się życiem, aż do
chwili nadejścia pierwszego
dnia pracy, kiedy to zostałby
nam wręczony złoty zegarek
w uznaniu za długą i pełną
osiągnięć drogę zawodową.
Zegarek przyda się nam bardzo,
gdyż teraz mamy przed sobą
około czterdziestu lat pracy,
aż do momentu, kiedy staniemy
się dość młodzi, aby wycofać się
z rynku pacy.
Nadchodzi teraz wspaniały
okres młodości;
zabawy, popijawy, ucztowania,
uprawiania seksu
i przygotowania się do pobrania
jakiegoś wykształcenia.
Cudowne lata w szkole -
jest się dzieckiem, można
bawić się i pomimo pewnych
obowiązków nie ma się za wiele
powodów do zmartwienia.
Wreszcie przychodzi czas
niemowlęctwa,
i potem okres
dziewięciu miesięcy, kiedy to
z wielką przyjemnością pływamy
w wypełnionym spokojem
luksusowym pomieszczeniu
z centralnym ogrzewaniem,
„roomserwisem” i
przyciemnionym światłem.
Na koniec opuszczamy ten świat
we wspaniałym,
wszechogarniającym orgazmie.
Vera Nielsen
Pingback: Relacja z wernisażu Very Nielsen | Papiernictwo historyczne