Janusz Markiewicz: początkowo wiele sugerowało, że zostanie pedagogiem, ale nigdy nie podjął pracy w tym zawodzie. Później wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie dziennikarzem. Okazało się w końcu, że ostre pióro (często wspomagane precyzyjnie skierowanym aparatem fotograficznym) zamienił na najostrzejsze nożyczki świata. On, absolwent dwóch uniwersytetów, postawił na zajęcie nie wymagające nawet umiejętności czytania i pisania – wycinanie z papieru. Gdyby pośmiertnie jakieś muzeum chciało poświęcić mu trochę miejsca, powinna się w nim znaleźć duża szuflada z naklejką „nożyczki artysty” – z biurka w warsztacie ślusarskim, gdzie były ostrzone. Na wystawie, miedzy innymi, zaprezentowane zostaną prace nigdzie do tej pory nie pokazywane: wycinanki ornamentowe – tajemnicze wzory pobudzające wyobraźnię, niepowtarzalne jak płatki śniegu. Oczom uzbrojonym w lupę zdradzają dodatkowe szczegóły, odwrócone „do góry nogami” zaczynają żyć drugim życiem, prowokując całkiem inne skojarzenia. Dla artysty pełnią rolę wprawek, trenują rękę i oko – po to, by doskonalić sylwetki portretowe, znane bywalcom warszawskiego Barbakanu i ekskluzywnych eventów. Następnie izohelia: technika tono-rozdzielcza znana z fotografii, uchodząca za wybitnie pracochłonną – w wersji wycinankowej zminimalizowana do kilkunastu precyzyjnych cięć. Na koniec wycinanka rydwanu bojowego z czasów Dynastii Han – miniatura wielkogabarytowego dzieła z papieru, wykonanego przez artystę dla ozdobienia wnętrza w nieistniejącej już warszawskiej restauracji „Mekong”. Ciekawe, że wycinanki ornamentowe i sylwetki potrzebują na zmaterializowanie się zaledwie kilku minut. Dzięki temu mogła powstać galeria trzystu sylwetek profesorów „belwederskich”. Są to bowiem ludzie, którzy bardzo cenią swój czas …na szczęście tylko do momentu, kiedy zetkną się z czymś nowym i ciekawym, bo wtedy nie ma ich dla nikogo, zachłannie wnikają w niuanse świeżo poznanej dziedziny. Ich profile – a trzeba powiedzieć, że sylwetki bywają rentgenem prześwietlającym osobowość – zdradzają tę ciekawość świata, co będzie można również zobaczyć na wystawie. Janusz Markiewicz jest ostatnim sylwetkarzem w Polsce – na dowód tego komputer inteligentnie podkreśla słowo „sylwetkarz” na czerwono. Jest też jednym z nielicznych na świecie. Ostatnim, który„pojedynkował się” z nim na portrety był Eero Manninen – fiński nauczyciel, który odwiedził Warszawę z okazji Dni Helsinek w 1988 roku, mając wtedy 77 lat. Janusz Markiewiczza wycinanie sylwetek został wyróżniony przyjęciem do Stowarzyszenia Polskich Artystów Karykatury. W czasie wernisażu będzie wycinał sylwetki na zamówienie.
- „Skrócona historia sylwetek portretowych” – artykuł Janusza Markiewicza
- Dnia 14 czerwca o godzinie 18.00 w Galerii Domu Papiernika odbył się wernisaż Janusza Markiewicza. Ku zadziwieniu obecnych, ostatni w Polsce sylwetkarz, w kilka chwil, zręcznie wyczarowywał nożyczkami portrety zainteresowanych osób. Wystawę, na której prezentowane są prace autora, można oglądać do 8 lipca. Serdecznie zapraszamy.