Wystawy w 2012 roku

Galeria Domu Papiernika zaprasza na cykl wystaw w 2012 roku:

  •  Noc Muzeów 2012 – dnia 19 maja 2012 r. , godzina 17.00 – wernisaż wystawy wycinanek Marty Gołąb. Wystawa czynna do 10 czerwca.
  • Dnia 5 czerwca 2012r. godzina 17.00 – wernisaż wystawy „Akwarelki” Lucyny Rędzikowskiej. Wystawa czynna do 2 lipca 2012r.
  • Dnia 14 czerwca 2012r. XII pokonkursowa wystawa im. Stanisława Ostrowskiego pt. „Techniki plastyczne na papierze” – Stowarzyszenie Plastyków Amatorów w Łodzi i Klub Plastyka Amatora ŁDK. Wystawa będzie prezentowana w willi z Scaleniowej w skansenie. Wernisaż wystawy 14 czerwca o godzinie 14.00.  Wystawa czynna do 14 lipca 2012r.
  •  Dnia 14 czerwca 2012 r. , godzina 18.00 – wernisaż wystawy wycinanek Janusza Markiewicza.
  •  Dnia 12 lipca 2012 r, godzina 18.00 – wernisaż wystawy wycinanek Ireny Kos – Fiedorowicz.
  •  Dnia 2 sierpnia 2012 r., godzina 18.00 – wernisaż wystawy akwareli Very Nielsen „Maski”.
  •  Dnia 6 września 2012 r., godzina 18.00 – wernisaż wystawy wycinanek Lucyny Kozłowskiej.
  •  Dnia 6 października 2012 r., godzina 15.00 – wernisaż wystawy wycinanek Ireny Zgudy.
  • Dnia 8 listopada 2012 r., godzina 17.o0 – wernisaż wystawy Ewy Wesołowskiej – „RYSUNEK WĘGLEM”

Cykl wystaw poświęconych polskiej wycinance artystycznej.

  • Wycinanka w Polsce jest wielce niedocenianą dziedzina sztuki. W świadomości większości Polaków funkcjonuje jedynie wycinanka ludowa traktowana jako ewenement w skali europejskiej. To stwierdzenie jest błędne. Wycina wielu polskich twórców eksperymentują w różnych kierunkach, które nazywane są wycinanką artystyczną. Często są to wykształceni plastycy lub etnografowie, ale nie jest to regułą. Każdy z nich wytworzył własny, niepowtarzalny styl, wywodzący się lub rozwijający w kierunku wycinanki ludowej, żydowskiej (którą również uznać można za ludową), portretowej, chińskie lub całkowicie indywidualnej.  Nie mają oni możliwości zaprezentowania swoich prac, bo na konkursy wycinanki ludowej się nie kwalifikują, a innej możliwości nie ma. Wszyscy twórcy działają tak jakby w podziemiu, bywają znani jedynie we własnych ośrodkach zamieszkania i mimo, iż reprezentują często światowy poziom traktowani są często z niezasłużonym lekceważeniem. Nie są traktowani tak jak artyści w Europie Zachodniej, Azji czy Ameryce, gdzie wycinanka jest poszukiwana, modna i osiąga bardzo wysokie ceny. W USA działa nawet The Guild of American Papercutters zajmujące się organizacją cyklicznych zjazdów, wystaw i warsztatów. Dlatego proponuję prezentację kilkunastu polskich mistrzów wycinanki artystycznej działających w różnych ośrodkach Polski. Poprzez indywidualne wystawy mogą oni przedstawić nie tylko łodzianom drogi poszukiwań twórczych i różne kierunki działania. Doprowadzi to do integracji środowiska, wzajemnej wymiany doświadczeń i zdrowej konkurencji będącej motorem rozwoju. Podniesie świadomość artystyczną łodzian, obali stereotyp istnienia tylko i wyłącznie wycinanki ludowej, da pole do przemyśleń etnografom, plastykom i wszystkim zainteresowanym. Ponieważ działa w Łodzi ASP, jest szansa, że sztuka artystycznego wycinania papieru znajdzie godnych kontynuatorów, a wycinanka stanie się równorzędną z innymi dziedziną sztuki. Zwiedzanie wystaw przez dzieci, młodzież, być może rozbudzi nie tylko zainteresowania artystyczne, ale zachęci do eksperymentowania z wycinaniem i papieroplastyką. 
  • Rozpoczęcie projektu nastąpi w Noc Muzeum 2012. Indywidualne wystawy trwać będą około 1 miesiąca, tak by w cyklu rocznym zaprezentować około 5 artystów. Cały projekt jest przewidziany na trzy lata.
  • Sfinalizowaniem projektu będzie zbiorowa wystawa wszystkich twórców zakończona godnym katalogiem zbierającym, porządkującym i podsumowującym poszczególne wystawy indywidualne. Da to w miarę pełny obraz stanu wycinanki artystycznej w Polsce i uzupełni lukę kompletnego braku materiałów i jakichkolwiek śladów wydawniczych (dzisiaj wygląda n to, że oprócz pozycji Grabowskiego, Błachowskiego i Śledziewskiego dotyczących wycinanki ludowej inny rodzaj wycinanki w Polsce nie istnieje – pomijając wycinanki dla dzieci.) Wystawie będą towarzyszyć warsztaty prowadzone przez artystów dla artystów i szerokiej publiczności, doprowadzając do wzajemnego poznania i wymiany doświadczeń. Dorota Kędzior

Marta Gołąb    

  • Marta Gołąb ukończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Szczególny wpływ na jej twórczość miał krakowski Kazimierz ze względu na uczestnictwo w warsztatach wycinanki żydowskiej prowadzonych przez Annę Małecką – Beiersdorf w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej, zawarte tam przyjaźnie, a zwłaszcza związek z Henrykiem Halkowskim. Od 1994 roku tworzy wycinanki i kolaże, które reprezentują niezwykłe bogactwo tematyczne i maestrię wykonania. Są to prace wynikające nie tylko z tradycji żydowskiej wycinanki, jak mizrachy, ketuby, rozety, ale również kompozycje dotyczące codziennego życia. W pracach Marty Gołąb każdy przedmiot jest gruntownie przemyślny i uzasadniony, często towarzyszy mu hebrajski tekst, stąd projektowanie, wycinanie i malowanie jedne prac trwa niekiedy kilka miesięcy. Wyjątkową rolę w twórczości odgrywają prace do „Opowieści rabina Nachmana z Bracławia” w opracowaniu Henryka Halkowskiego.  Pierwszy zbiór ilustracji towarzyszył wydaniu opowiadań przeznaczonych dla dzieci, fragment drugiego zbioru przekazany był na XX FKŻ w Krakowie i czeka na ciąg dalszy. Marta Gołąb tworzy wycinanki wielkoformatowe 100×70, o bardzo istotnym przekazie filozoficznym i symbolicznym, jak filigranowe miniatury mieszczące się w dłoni. W  jej archiwum znajdują się zarówno prace monochromatyczne, jak i barwne. W tej dziedzinie artystka osiągnęła niespotykane mistrzostwo operując niezwykłą techniką i paletą barw zarówno wycinanki jak i tła. Oprócz wycinanek żydowskich Marta Gołąb tworzy prace inspirowane motywami zdobnictwa w architekturze, np. cykl „Azulejos” oraz szklanymi przyciskami do papieru, które kolekcjonuje i używa podczas pracy. Inną dziedziną jej zainteresowań jest tkanina artystyczna (miniatury tkackie), dwukrotnie pokazywała je w Łodzi w Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Wystawy wycinanek i kolaży Marty Gołąb gościły w wielkich i prestiżowych ośrodkach oraz małych miejscowościach od Stanów Zjednoczonych poprzez Europę i Izrael.
  • Indywidualne wystawy Mart Gołąb:

    • Coroczne wystawy w Krakowie w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej w latach 1996-2006 oraz 2009 i 2010
    • Wiedeń 1998
    • Lublana 1998
    • Groebzig 1999, 2008
    • Wrocław 2000
    • Sarajewo 2000
    • Los Angeles 2001
    • Płock 2001
    • San Francisco 2002
    • Houston 2002
    • Tychy 2002
    • Jastrzębie Zdrój 2002, 2004, 2007, 2011
    • Ustroń 2006, 2008
    • Łęczna 2006, czasowy depozyt
    • Lublin 2006
    • Przemyśl
    • Tykocin
    • Katowice
    • Holon 2007
    • Warszawa 2007
    • Jelenia Góra 2007
    • Cieszyn 2007
    • Duszniki Zdrój 2007
    • Brzostek 2009
    • Londyn 2009
    • Radom 2010
    • Nowy Sącz 2011
    • Toruń 2012
    • Uczestniczyła w licznych wystawach zbiorowych, w tym w wystawach wycinanki polskiej we Lwowie, Stanisławowie, Kołomyi, Kijowie,Czerniowcach
    • Publikacje w wycinankami Marty Gołąb:
    • „Wycinanki”1998
    • „Opowieści rabina Nachmana z Bracławia” 1999
    • „Mizrach. Wycinanki” 2000
    • „Księga Rut” 2005
    • Jewish paper-cut. Wycinanka żydowska “2006

    opracowanie Dorota Kędzior

Wycinanka żydowska Marty Gołąb – artykuł Wycinanki żydowskie Marty Gołąb Tradycja wykonywania żydowskich wycinanek wywodzi się z odległych epok. Pierwsza pisemna wzmianka o wycinance żydowskiej pochodzi z XIV – wiecznej Kastylii. Wycinanki powstawały w różnych krajach, na różnych kontynentach, wszędzie tam, gdzie istniały ortodoksyjne społeczności żydowskie. Jest to bowiem dziedzina sztuki nierozerwalnie związana z żydowską tradycją religijną. W żadnej społeczności nie znajdziemy takiego zrozumienia, zachwytu i szacunku dla wycinanki, jak wśród Żydów – zarówno tych religijnych, jak i obojętnych wobec religii. Wycinanka jest – rzec można – jedną z podstaw rozumienia żydowskiej tożsamości. Podobnie jak i szacunek dla słowa pisanego, zamiłowanie do książek, studiowania, wiecznego stawiania pytań.   Tradycyjna żydowska wycinanka towarzyszy życiu pobożnych Żydów, wiąże się ze świętami lub ważnymi wydarzeniami w życiu rodzinnym. Jest rozmową z Bogiem, ścieżką, na której człowiek spotyka się z Nieskończonością. Nigdy jednak wycinanka żydowska nie jest – bo być nie może – przedmiotem kultu. Orientalne bogactwo form, symbolicznych przedstawień odnoszących się do Świątyni Jerozolimskiej lub ilustrujących religijne teksty, to cechy formalne wycinanki żydowskiej. To, co najważniejsze, jest chwilą modlitwy, kiedy dusza zwraca się ku Stwórcy. Hebrajskie teksty – fragmenty psalmów, sentencje, modlitwy są zatem wszechobecne w żydowskich wycinankach i to one właśnie tworzą ich niepowtarzalną atmosferę. Duchowy wymiar wycinanki wyraża się poprzez obecność cienia – tradycyjne żydowskie wycinanki są bowiem przyklejone do tła jednie u góry, tak, by ażurowa wycięta powierzchnia rzucała cień, zmienny i ulotny, jednak zawsze obecny. W rocznym cyklu świąt żydowskich wielokrotnie spotykamy się z wycinankami. Po Nowym Roku przypada święto Sukot. Buduje się wówczas szałasy, osłonięte w Polsce jedliną, z dachem otwartym ku niebu. Wnętrza szałasów dekorowane są owocami i różnymi ozdobami, także prostymi wycinankami. Wiosną, w czasie święta Purim czyta się w synagodze Księgę Estery, w formie zwoju, nierzadko zdobionego wycinankami. Po święcie Pesach następuje Szawuot, a wraz z nim – białe wycinanki w oknach, które jeszcze przed 1939 rokiem można było oglądać na szybach domów w polskich miasteczkach. Jesienią, w święto Simchat Tora, kończące roczny cykl czytania Tory, w synagodze chłopcy tańczą wraz z mężczyznami, trzymając w dłoniach papierowe chorągiewki przedstawiające zwykle szafę ołtarzową, w której otwierają się wycinane drzwiczki, odsłaniające wizerunek Tory. Wycinanka pojawia sie w życiu religijnego Żyda już w chwili jego narodzin: w pokoju matki i niemowlęcia wiszą wycinanki – amulety chroniące matkę i dziecko przed czarownicą Lilit, która – według ludowych wierzeń – mogłaby porwać dziecko. Uczeń chederu wykonuje proste wycinanki; kwadratowe szewuolsech i okrągłe rojzelech na wiosenne święto Szawuot, upamiętniające nadanie Żydom Tory na górze Synaj. Religijny młodzieniec powinien ożenić się jak najwcześniej: jednym z trzech warunków spełnienia małżeństwa jest kontrakt ślubny – ketuba, często ozdabiana wycinankami. A kiedy życie dobiegło kresu, rodzina wspominała zmarłego w rocznicowej wycinance. Pobożny Żyd, gdziekolwiek na zachód od Jerozolimy, modląc się codziennie w synagodze lub we własnym domu, zwracał się ku wschodniej ścianie. Ściana ta wyznaczona była tablicą, zwaną Mizrach (wschód), często wykonywaną w formie wycinanki, zwykle wielobarwnej, odznaczającej się bogactwem symboli, zazwyczaj z wizerunkiem menory na osi symetrii, ze stosownymi cytatami z Psalmów i innych tekstów religijnych. Na przykładzie takiej kompozycji można przedstawić bogactwo symboliki w żydowskiej wycinance. Mizrach, jak większość wycinanek żydowskich, jest kompozycją symetryczną. Najważniejsze symbole odnoszące się do Świątyni Jerozolimskiej, znajdują się na osi symetrii. Centralne miejsce zajmuje menora – siedmioramienny świecznik, w którym płomienie sześciu zewnętrznych ramion zwracają się ku środkowemu, symbolizującemu Szechinę – Bożą Obecność. Menora może przybierać różne, nieraz graniczące z abstrakcją formy, a jej podstawa ma często kształt plecionki, która jest znakiem nieskończoności. Po obu stronach menory mogą się znajdować dwie kolumny, również symbolizujące Świątynię. Zwieńczeniem menory bywa korona, niosąca różne znaczenia – mówi się o koronie Tory, Kapłaństwa, Królestwa i o koronie Dobrego Imienia.   W klasycznej wycinance nie znajdziemy postaci ludzkich. Wynika to z zakazu sformułowanego w Dekalogu. Odnajdziemy tam za to wielkie bogactwo flory i fauny. Jeśli chodzi o rośliny, to można przedstawiać dowolne rośliny – istniejące w przyrodzie lub wymyślone. Ogólnie symbolizują one Drzewo Życia, ale niektóre z nich, zwłaszcza winorośl i owoce granatu mają dodatkowe znaczenie symboliczne – winorośl to symbol Ziemi Świętej i – podobnie jak granat – symbol płodności. W przypadku zwierząt istnieją zakazy. Wykluczone są owady i frutti di mare, a z kręgowców między innymi świnia. W sztuce żydowskiej spotykamy też zwierzęta fantastyczne – gryfy, jednorożce oraz tak zwane zwierzęta ery mesjańskiej (Lewiatan – wieloryb, wół Szor ha – Bor i ptak Ziz). Jednak najważniejsze spośród fauny są tzw. Cztery Zwierzęta: lew, lampart, jeleń i orzeł. Mają one znaczenie symboliczne, a ich obecność uzasadniają słowa z traktatu Pirke Awos: „Bądź silny jak lampart, lekki jak orzeł, szybki jak jeleń i śmiały jak lew, aby spełnić wolę twego Ojca w niebie.” W wycinance spotkamy też inne zwierzęta o znaczeniu symbolicznym, jak: ptaki, oznaczające duszę ludzką, wiewiórki gryzące orzech (oznaczające trud, jaki czeka studiującego Torę), a także zwierzęta egzotyczne. W religijnej sztuce żydowskiej pojęcie sacrum obejmuje wszystko, co dotyczy Boga i Jego Imienia. Tetragram będący zaszyfrowanym Imieniem Boga w zasadzie spotykamy tylko w synagogach. Istotną rolę pełni Zodiak. Znaki Zodiaku symbolizują upływ czasu, przeznaczenie, los, a także kolejność następujących po sobie świąt. Przedstawienia Znaków Zodiaku są interesujące zwłaszcza w kontekście tradycyjnego zakazu przedstawiania postaci ludzkich. Najczęściej przedstawiano rękę z atrybutem, na przykład Panna to ręka z dzbanem, Strzelec – ręka z łukiem. W miasteczku Niebylec położonym między Rzeszowem a Brzozowem, w tamtejszej synagodze na fresku istnieją dwie kury jako znak Bliźniąt. Odmianą kompozycji Mizrach jest tzw. Sziwiti. Jest to Mizrach z tekstem zaczerpniętym z Psalmu 16:8 – „Stawiam Pana przed sobą zawsze”. Wycinanki żydowskie w dawnych czasach, w środowiskach ortodoksyjnych wykonywali mężczyźni. Pierwsze wycinanki powstawały w skórze – w pergaminie. Kiedy papier stał się tani i łatwo dostępny, wycinano w papierze. Kartkę papieru złożoną na pół przybijano gwoździkami do deski, żeby sie nie przesuwała podczas pracy. Ołówkiem rysowano kompozycję, którą następnie wycinano nożem szewskim. Rozłożoną wycinankę przyklejano do tła wzdłuż górnej krawędzi. Często przed przyklejeniem wycinankę malowano wodnymi farbami. Wycinanki sefardyjskie, zwłaszcza te, które powstawały w Maroku, były naklejane na tła z wielobarwnych metalowych folii. Wycinanki aszkenazyjskie, a więc te, które powstawały w Polsce, były zazwyczaj naklejane na barwne, kontrastujące z kompozycją tło papierowe.   Moje spotkanie z wycinanką żydowską miało miejsce podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie w roku 1994, na warsztatach prowadzonych przez Annę Małecką – Beiersdorf. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o żydowskiej wycinance – chociaż wycinanki tworzę od dziecka. Od roku 1994 nieprzerwanie tworzę wycinanki żydowskie, ciągle ucząc się i eksperymentując. Moim zamiarem było odtworzenie – w miarę moich możliwości – dawnych wycinanek, jakie na ziemiach polskich powstawały jeszcze przed rokiem 1939, a które znikły bezpowrotnie wraz z całym światem, do którego należały. Wszystkie prezentowane na wystawie prace są moimi kompozycjami. Wiele z nich nawiązuje do dawnej, ludowej wycinanki. Równocześnie tworzę kompozycje nowoczesne, łączące klasyczną wycinankę z techniką kolażu. Twórczość moja „dedykowana jest” B.p. Henrykowi Halkowskiemu (1951 – 2009), filozofowi, pisarzowi, tłumaczowi dzieł Majmonidesa i Abrahama J. Heschela, wybitnemu znawcy twórczości Rabina Nachmana z Bracławia, miłośnikowi historii Żydowskiego Miasta na Kazimierzu w Krakowie. Marta Gołąb, maj 2012

  • Janusz Markiewicz  
  • Janusz Markiewicz: początkowo wiele sugerowało, że zostanie pedagogiem, ale nigdy nie podjął pracy w tym zawodzie. Później wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie dziennikarzem. Okazało się w końcu, że ostre pióro (często wspomagane precyzyjnie skierowanym aparatem fotograficznym) zamienił na najostrzejsze nożyczki świata. On, absolwent dwóch uniwersytetów, postawił na zajęcie nie wymagające nawet umiejętności czytania i pisania – wycinanie z papieru. Gdyby pośmiertnie jakieś muzeum chciało poświęcić mu trochę miejsca, powinna się w nim znaleźć duża szuflada z naklejką „nożyczki artysty” – z biurka w warsztacie ślusarskim, gdzie były ostrzone.
  • Na wystawie, miedzy innymi, zaprezentowane zostaną prace nigdzie do tej pory nie pokazywane: wycinanki ornamentowe – tajemnicze wzory pobudzające wyobraźnię, niepowtarzalne jak płatki śniegu. Oczom uzbrojonym w lupę zdradzają dodatkowe szczegóły, odwrócone „do góry nogami” zaczynają żyć drugim życiem, prowokując całkiem inne skojarzenia. Dla artysty pełnią rolę wprawek, trenują rękę i oko – po to, by doskonalić sylwetki portretowe, znane bywalcom warszawskiego Barbakanu i ekskluzywnych eventów.
  • Następnie izohelia: technika tono-rozdzielcza znana z fotografii, uchodząca za wybitnie pracochłonną – w wersji wycinankowej zminimalizowana do kilkunastu precyzyjnych cięć. Na koniec wycinanka rydwanu bojowego z czasów Dynastii Han – miniatura wielkogabarytowego dzieła z papieru, wykonanego przez artystę dla ozdobienia wnętrza w nieistniejącej już warszawskiej restauracji „Mekong”.
  • Ciekawe, że wycinanki ornamentowe i sylwetki potrzebują na zmaterializowanie się zaledwie kilku minut. Dzięki temu mogła powstać galeria trzystu sylwetek profesorów „belwederskich”. Są to bowiem ludzie, którzy bardzo cenią swój czas …na szczęście tylko do momentu, kiedy zetkną się z czymś nowym i ciekawym, bo wtedy nie ma ich dla nikogo, zachłannie wnikają w niuanse świeżo poznanej dziedziny. Ich profile – a trzeba powiedzieć, że sylwetki bywają rentgenem prześwietlającym osobowość – zdradzają tę ciekawość świata, co będzie można również zobaczyć na wystawie.
  • Janusz Markiewicz jest ostatnim sylwetkarzem w Polsce – na dowód tego komputer inteligentnie podkreśla słowo „sylwetkarz” na czerwono. Jest też jednym z nielicznych na świecie. Ostatnim, który„pojedynkował się” z nim na portrety był Eero Manninen – fiński nauczyciel, który odwiedził Warszawę z okazji Dni Helsinek w 1988 roku, mając wtedy 77 lat.
  • Janusz Markiewicz za wycinanie sylwetek został wyróżniony przyjęciem do Stowarzyszenia Polskich Artystów Karykatury. W czasie wernisażu będzie wycinał sylwetki na zamówienie.

„Skrócona historia sylwetek portretowych”   Szukając początków sylwetek portretowych nie sięgajmy zbyt daleko w przeszłość, bo okaże się, że rajska Ewa widząc profil Adama oświetlony skąpym światłem jako pierwsza przeżyła wzruszenie, które zwykle towarzyszy oglądaniu sylwetek. Spróbujmy więc cofnąć się zaledwie do schyłku XVI wieku, aby poszperać w źródłach pisanych. Zachował się protokół z defilady przed tureckim sułtanem. Z tekstu wynika, że istniał już poważany cech wycinaczy z papieru. Ślad ten bynajmniej nie umiejscawia w czasie sylwetek portretowych, gdyż współistniały sylwetki wycinane i malowane tuszem, nie wspominając o pospolitym obrysowywaniu byle czym konturów cieni rzucanych przez światło. Nawet jeśli były wycinane, trudno zaocznie orzec: nożykiem czy nożyczkami? W każdym razie, pierwsza konkretna wzmianka o wycięciu sylwetek dla rodziny królewskiej pochodzi z roku 1699, z Anglii. Językiem salonowym był francuski, cienie z profilu nazywano „portraits ombres”. Zlecić artyście swój portret olejny lub zamówić miniaturę na kości słoniowej należało do dobrego tonu, ale nie mogło się to upowszechnić wśród warstw uboższych, których nie było stać na taki wydatek. I oto w latach 60. XVIII wieku problem społecznego zapotrzebowania na portrety rozwiązuje francuski kontroler skarbu Etienne de Silhouette. W jego zamku nad Marną do ulubionych rozrywek należy tworzenie portretów cieniowych, zabawa zaczyna się od obrysowywania konturów cieni. Problem zachowania podobieństwa jest w tym najtrudniejszy. Sylwetkami chcieli zabawiać się wszyscy, a talentu wystarczało zaledwie niektórym. Przeróżne machiny, z pantografem na czele, miały ułatwiać to zadanie . O czarnych profilach przestaje się mówić „portrety cieniowe”, w świadomości utrwala się nazwa „silhouette”, przeróżnie wymawiana, lecz w różnych językach zapisywana tak samo: jak nazwisko popularyzatora portretowych profilów.

Popularność tej sztuki zaczyna promieniować poza Francję, ogarnia Europę. Przyczyniają się do tego wędrowni sylwetkarze, posługujący się zwykle nożyczkami. Niemcy bez zastrzeżeń zaakceptowały nowa modę. W Austrii stolicą sylwetki stał się Wiedeń, przysparzając zamówień „Artarii”, wytwórni sztychowanych ramek.

W Polsce ostoją sylwetek stał się dwór króla Stanisława Augusta: Zamek i Łazienki Królewskie. W zbiorach Ossolineum zachował się (czy aż do dziś?) albumik zawierający 59 sylwetek wycinanych lub malowanych tuszem. Są to osoby z otoczenia króla, ich nazwiska znamy. Zaszczyt portretowania był dla nich swobodnie dostępny. Poznajemy z sylwetek delikatność urody M-me Schütter, żony fabrykanta fajansów w Belwederze, perukę górującą nad twarzą Elżbiety z ks. Czartoryskich ks. Lubomirskiej, harcap gen. Józefa Witte, majora korpusu artylerii, spasiony podbródek Ephraima de Brenna, przełożonego mennicy królewskiej… Oszczędźmy tej wyliczanki, z żalem – bo to wspaniałe źródło wiedzy o epoce.

Cios młodej, rozwijającej się sztuce zadało ogłoszenie 7 stycznia 1839, na poufnym jeszcze posiedzeniu Akademii Francuskiej, wynalazku fotografii, który nie miał być chroniony żadnymi patentami. Na salonach zapanowały teraz srebrne blaszki w kunsztownych oprawkach – dagerotypy.

Tradycji sylwetkowej w niższych sferach tak łatwo nie dało się wytępić. Jeszcze przed II wojną światową była żywa w Niemczech, Francji, a w Polsce? – We Lwowie kilkunastu sylwetkarzy zajmujących miejsce obok siebie wciąż znajdowało zajęcie!

Po II wojnie światowej tu i tam pojedyncze, starsze osoby próbowały sił w tym fachu, zwykle na ulicach, bo pałace przestały funkcjonować.

Jesienią 1973 – ale to już temat na inną opowieść – na warszawskim bruku pojawił się Janusz Markiewicz, który wskrzesił starą sztukę, pozostając przy samych nożyczkach i zaczął „wycinać nożyczkami ludzkie twarze właściwie z powietrza”. Tak jest do dziś. Jest ostatnim sylwetkarzem w Polsce.

Janusz Markiewicz, Warszawa, 2012

Irena Kos – Fiedorowicz

Irena Kos-Fiedorowicz

  • Irena Kos – Fiedorowicz po ukończeniu studiów pedagogicznych i podyplomowych z plastyki na Uniwersytecie Szczecińskim aż do emerytury pracowała jako nauczycielka przedmiotów artystycznych. Wycinanką zajmuje się od szkoły średniej, choć nie stroniła od malarstwa, grafiki , tkaniny i rękodzieła artystycznego. Prace Ireny Kos-Fiedorowicz są jednobarwne: czarne lub białe, o różnych wymiarach od drobnych do wielkich. Dawniej wykonywane były jedynie nożyczkami, obecnie artystka wykorzystuje również nożyk, dzięki czemu tworzy misterne niczym koronki dzieła. Jak sama przyznaje, inspiruje ją sztuka dalekiego wschodu od teatru cieni po współczesną wycinankę japońską i chińską. Prace Ireny Kos- Fiedorowicz często silnie nawiązują do grafiki. Artystka twierdzi, że „projektuje przez skojarzenie, przypominanie, obserwację, myśli, które kołaczą się w głowie”. Nie rysuje dokładnych projektów, pierwotny szkic często w trakcie pracy przybiera zupełnie nieoczekiwaną postać. Wśród tematów dominują elementy przyrody: ptaki, motyle i drzewa lecz są także obrazy łąk, pól, toni wodnej, w których prawie słyszy się brzęk owadów, śpiew ptaków czy szum wody. Dzięki niezwykłej wyobraźni i umiejętnościom wprowadza bajkowy i niespotykany w wycinankach innych artystów nastrój. Irena Kos- Fiedorowicz stworzyła „niezliczoną ilość obrazów” i niestrudzenie, mimo nie docenienia tej gałęzi sztuki podąża swoją drogą nie stroniąc od abstrakcji i eksperymentów z papierem. W prace często wkomponowuje swój znak graficzny, który oprócz identyfikacji dodaje wycinankom niezwykłego uroku.
  • Udział w wystawach : Szczecin 1966,86,89,90,92,93,94,95,96,97,98, 2010 Berlin 1994 Lublin 2000

opracowanie Dorota Kędzior   Droga wycięta z papieru…     To, co dziś wycinam jest efektem długiego procesu trwającego od czasów, kiedy byłam w liceum. Wcześniej ani zajęcia szkolne, ani dom rodzinny, ani region, w którym przyszło mi żyć nie spowodowały dalszego ciągu. A przecież składanie papieru i wycinanie to czynność prosta i niewymagająca specjalnych umiejętności i narzędzie ale zawsze z niespodziewanym efektem. Symetria i wynikający często z niej rytm jest obecny wszędzie i dostrzegalny gołym okiem, wykorzystywany przez artystów często i od dawna.   Początki mojego wycinania to zabawa, w której zawarty był potężny element nieznanego, gdyż nigdy do końca nie było wiadomo, co wyjdzie. Potem zaczęłam się rozglądać dookoła siebie i wszędzie objawiły mi się wycinanki, a przynajmniej w elementach natury i w tym, co stworzył człowiek.   Te pierwsze wycinanki robione z kartek wyrywanych z zeszytu były abstrakcyjne. Kiedy na jakiś czas porzuciłam symetrię i podjęłam próby tworzenia obrazów, moje spojrzenie bardzo się zmieniło, gdyż najważniejsze okazało się światło.   Momentem przykrym były odkrycia dotyczące regionu , w którym dorastałam i żyłam. Okazało się bowiem , że Pomorze Zachodnie nie ma ciągłości tradycji sztuki ludowej. Nieliczni pasjonaci, którzy szukali jej śladów, by ją reaktywować, ponieśli porażkę. Jedyne , co udało się odnaleźć to haft pyrzycki, który charakteryzował się specyficznym kolorem i wzornictwem. Z zazdrością więc oglądałam dostępne albumy ze sztuką ludową innych regionów. Zachwycały kolorem i kompozycją ale dla mnie kończyło się to tylko na oglądaniu obrazów.   Duże wrażenie wywarła na mnie wielokrotnie obejrzana wystawa wycinanki chińskiej, sprowadzona do Szczecina. Stwierdziłam, że moje prace bliższe są tym niż którymkolwiek polskim.   Jeszcze dwa lata temu nie miałam pojęcia jakie prace w tej technice wykonuje się na świecie i jaką mają rangę. Dzięki Internetowi przeżyłam szok i zachwyt, że jest tego aż tyle i jest takie piękne. Naoglądałam się aż do zmęczenia i porzuciłam to zajmujące zajęcie, bo zbyt dużo traciłam cennego czasu. Najważniejsze dla mnie pozostaje bowiem układanie linii, kształtów i wpuszczanie mniej lub więcej światła w otwory wycięte w czarnym lub białym papierze. Moje wycinanki bardzo zbliżyły się do linorytu i drzeworytu. Dziś obie drogi się przecinają, bo wykonuję też wklęsłodruki i linoryty, i nie wiem, co będzie później ważniejsze -wycinanka czy grafika.   W moim wycinaniu były etapy z długimi przerwami, w których wykonywałam tkaniny artystyczne, aplikacje, malowałam pastelami, farbami olejnymi i rysowałam. Moje rysunki najbardziej przypominały wycinanki. Po wyczerpaniu pomysłów i tematów wracałam do wycinania, a moje motto od początku widoczne w pracach to iść za linią.   Irena Kos – Fiedorowicz

  • Vera Nielsen
  • Helsingborg, Szwecja 8/11, 2011
  • Nazywam się Vera Nielsen, jestem Dunką z pochodzenia, malowałam i rysowałam całe swoje życie, wykonuje też ręczne tkaniny, ”tkaniny obrazowe”, w którym zawodzie posiadam też wykształcenie. Wykładam na ”Kerteminde Seminarium Ręcznych Robót”.
  • W późniejszym etapie zdobyłam tez wykształcenie jako terapeutka pracy zawodowej i pracowałam jako doradca dla dzieci i dla ludzi starszych.
  • Studiowałam także sztukę/malarstwo na uniwersytecie w Kopenhadze.
  • Malarstwo daje mi radość i powód do życia, marzenia i refleksje życiowe wkładam w malarstwo. Kolory, które używam odzwierciedlają moje uczucia, zawsze się staram uwiecznić grę świateł w przedmiotach, które maluję.
  • Przez wiele lat mieszkałam w Portugalii i bardzo wzruszyły mnie ostre kolory i głębokie cienie pod drzewami oliwkowymi.
  • Obecnie mieszkam w Szwecji i ciesze się tutejszą jaskrawą naturą.
  • Byłam także w Chinach gdzie zrobiłam krótszy kurs w malarstwie ”Tuch” – i właśnie te obrazy będą na mojej wystawie razem z obrazami ”Masek”. Z poważaniem Vera Nielsen

Lista wystaw Very Nielsen:

  • 1989 Galeria Paraplyen, Dania
  • 1992 Centrum Kultury Kastrupgaard, Kopenhaga, Dania (Wystawa cenzurowana)
  • 1995 Galeria Skandynawia, Silves Algaria, Portugalia
  • 1996 Centro de Quanta de Paco, Toros, Algarve, Portugalia
  • 1997 Wystawa oddzielna Lucitania, Dom Portugesii, Århus, Dania
  • 2003 Dom Kultury Skälskör, Dania
  • 2005 Szkoła gimnazjalna, Krogerup Dania
  • 2006 Wystawa oddzielna ”Egedal”, Dom Kultury, Kokkedal, Dania
  • 2006 Biblioteka Helsingborg, Szwecja
  • 2007 Galeria Tinghuset, Fredensborg, Dania
  • 2008 Ratusz, Fredensborg, Dania
  • 2009 Szpital Herlev, Dania
  • 2010 Centrum wyksztalcenia ”Humanica”, Hilleröd, Dania
  • 2011 Hotel Konferancja Hilleröd, Dania
  • 1998 – 2011 Wystawa zespolu malarskiego Karlebo, Dania 2012

Lucyna Kozłowska    

  • Lucyna Kozłowska: twórca wycinanki znad Kamiennej.
  • Miłość do wycinanki wyniosłam z domu rodzinnego. Kuchnia mojej babci udekorowana była strojnymi w motywy ludowe gobelinami, zdobioną ceratą na kredens i serwetkami wycinanymi z papieru. Od dziecka zachwycało mnie ich piękno, kunszt wykonania i kolorystyka. Jeżdżąc z mężem, artystą-rzeźbiarzem, po kiermaszach i pokazach sztuki ludowej, miałam okazję napatrzyć się na wiele cudownych wycinanek, jak również podpatrzyć wycinankarki podczas pracy. Wtedy jednak wolałam je podziwiać niż sama wycinać.
  • Po wielu latach, pod wpływem prac pani Cecylii Czernikiewicz, wycinankarki z Bodzentyna, postanowiłam i ja spróbować swoich sił w wycinance. Pierwsze prace powstały w połowie lat 90-ych. Wykonuję je z kolorowego papieru, bez rysowania na nim wzoru. Nożyczki zastępują mi ołówek. Pomysły czerpię z folkloru, Biblii i natury.
  • Lubię, kiedy moje wycinanki opowiadają jakąś historię. Myślę, że ta narracyjność jest tym, co je charakteryzuje i przesądza o ich atrakcyjności. Nawiązuję w nich do żywotów świętych, opowieści biblijnych oraz legend regionu świętokrzyskiego. Dzika przyroda Gór Świętokrzyskich jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Nie brak w nich moich własnych pomysłów. Na bazie stosunkowo prostej ludowej wycinanki, staram się wypracować własny, oryginalny styl i wzornictwo. Stosuję symetrię i rytmiczność wzdłuż jednej lub wielu osi. Komponuję ze sobą motywy figuralne, geometryczne, roślinne i zwierzęce.
  • Pragnę, aby tradycja wycinankarska nie tylko nie została zapomniana, ale również, żeby młode pokolenie wzbogaciło ją o własne doświadczenia, pomysły, techniki. Dlatego staram się przekazywać swoje umiejętności i wiedzę w tej dziedzinie młodym ludziom podczas pokazów w muzeach, na kiermaszach, w szkołach. Słowem wszędzie, gdzie się da.
  • Uczestniczyłam w wielu wystawach zbiorowych oraz indywidualnych. Nie bez sukcesów biorę udział w konkursach sztuki ludowej i religijnej. I choć zdobyłam już niejedną nagrodę, miernikiem sukcesu jest dla mnie nie ilość dyplomów i wyróżnień, a radość, jaką moje prace dają ludziom. Można je oglądać w kilku polskich muzeach – m.in. w Iłży, Lednogórze, Radomiu, Muzeum Wsi Kieleckiej, Muzeum Miejskim w Tychach, Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach, jak i w licznych galeriach oraz zbiorach prywatnych w kraju i za granicą.
  • Lucyna Kozłowska
  • Irena Zguda   Urodzona w Krakowie, lanckoronianka od pokoleń. W 1990 roku ukończyła plastykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Obecnie nauczycielka w Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Lanckoronie. Przygodę z wycinanką zaczęła w 2000 roku od mizracha, czyli wycinanki żydowskiej. „To był impuls, który oczarował mnie jednego wieczoru, kiedy w programie telewizyjnym zobaczyłam wycinanie mizrachów na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie”. Z delikatnej materii papieru wyłania się świat pełen harmonii i spokoju, a w symbolach ukryte jest to co niewyobrażalne. Autorka łączy symbolikę mizracha z symbolami chrześcijańskimi wplatając w nie charakterystyczne elementy rodzimego krajobrazu i osobiste przemyślenia. Swoją fascynację wycinanką przeniosła również do działań pedagogicznych. Jej uczniowie zdobywają wysokie lokaty w konkursach plastycznych, a wykonane przez nich wycinanki budzą ogólny zachwyt i podziw. Piękno miejsca w którym mieszka inspiruje urokiem krajobrazu, historią i niepowtarzalną drewnianą architekturą. Z takiej właśnie inspiracji powstają również tworzone przez panią Irenę wzory wycinanki lanckorońskiej wpisujące się w tamtejszą tradycję. Wycinanki p.Ireny Zgudy prezentowane były na wystawach:
  •  Ośrodek Kultury  Kalwaria Zebrzydowska 2001r.
  • „Iran-ludzie i krajobrazy” – GOK Lanckorona 2001r.
  • - I Letni Salon Otwarty „Solvay” – Kraków 2001r.
  • - Haarlemmerliede, Holandia 2005r.
  •  - Izba Muzealna – Lanckorona 2005r.
  • - Smaki Lanckorony „Chimera”- Kraków 2005r.
  • - „Izba Ludowa” Biura PLUS – Kraków 2007r.
  • - „Nauczyciel i uczeń” – Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony – Lanckorona 2010r.

FOLDER – CYKL WYSTAW DOTYCZĄCYCH POLSKIEJ WYCINANKI ARTYSTYCZNEJ

Comments are closed.